Informujemy o najważniejszych wydarzeniach ze świata fact-checkingu.
Media podzielone na obozy polityczne. Czy obiektywizm to już przeszłość?
Silnie spolaryzowane media i stronniczy przekaz w większości z nich – to wnioski organizacji międzynarodowych obserwujących kampanię prezydencką i wybory w Polsce. W politycznej walce ucierpiał nie tylko mocno już nadwątlony autorytet mediów. Jak wskazuje ekspert, starania prorządowych dziennikarzy mogły przynieść skutek wręcz odwrotny od oczekiwanego, i wzmocnić Karola Nawrockiego.

Fot. Pexels / Modyfikacje: Demagog
Media podzielone na obozy polityczne. Czy obiektywizm to już przeszłość?
Silnie spolaryzowane media i stronniczy przekaz w większości z nich – to wnioski organizacji międzynarodowych obserwujących kampanię prezydencką i wybory w Polsce. W politycznej walce ucierpiał nie tylko mocno już nadwątlony autorytet mediów. Jak wskazuje ekspert, starania prorządowych dziennikarzy mogły przynieść skutek wręcz odwrotny od oczekiwanego, i wzmocnić Karola Nawrockiego.
Media, zgodnie z kodeksami etyki dziennikarskiej (np. 1, 2, 3), powinny nam podawać rzetelne i bezstronne informacje. Dotyczy to nie tylko mediów publicznych, lecz także mediów w ogóle. Kodeksy nie zabraniają dziennikarzom wyrażania własnych opinii i pisania subiektywnych komentarzy, jednak zobowiązują do wyraźnego oddzielania ich od informacji i od relacjonowania różnych punktów widzenia.
Wskazanie obiektywnych mediów staje się jednak nie lada wyzwaniem, zwłaszcza gdy dochodzi do kolejnego i bezpośredniego starcia PO i PiS. Jak wskazuje w rozmowie z Demagogiem dr hab. Adam Szynol, medioznawca i prof. Uniwersytetu Wrocławskiego, w kampanii prezydenckiej podział mediów na obozy polityczne był szczególnie widoczny przed II turą wyborów, gdy na ringu zostali tylko Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki.
– Niektóre polskie media zabrnęły w ślepą uliczkę – ocenia medioznawca. – Niestety wiemy już, że po prawej stronie mamy do czynienia z mediami, które nie wypełniają standardów dziennikarskich. Telewizja Republika, Polska24, Sieci, całe konsorcjum Sakiewicza i Karnowskich, to nie są to media, które funkcjonują na zasadach standardów dziennikarskich. Są skrajnie stronnicze, opowiadają się jawnie za konkretną opcją polityczną, manipulują i operują półprawdami – wymienia.
– Uważam, że – niestety – część mediów, które uchodziły za te „normalne”, w miarę rzetelne i wiarygodne, dały się wciągnąć w bitwę: skoro tamta strona ma swojego kandydata, to trzeba zrobić wszystko, aby on nie wygrał. Wytworzył nam się bezsensowny obraz sztucznej i złej symetryczności. Media podzieliły się między tych dwóch kandydatów – dodaje ekspert.
„Naprzód albo nawrót”
Ten podział widać chociażby na okładkach gazet i tygodników, które wyborcy mogli znaleźć w kioskach przed II turą wyborów: jedne krzyczały, że wygra lub musi wygrać Rafał Trzaskowski, a inne – że Nawrocki. Tygodnik „Polityka” umieścił na swojej Rafała i Małgorzatę Trzaskowskich z nagłówkiem: „1 czerwca 2025: Naprzód albo nawrót”. „Gazeta Wyborcza” okładkę podzieliła na pół: po lewej było zdjęcie Rafała Trzaskowskiego, przy którym był zaznaczony krzyżyk i napis „Wybieram przyszłość”. Nawrocki z kolei reprezentował przeszłość.
Ostatnie wydanie Newsweeka przed II turą wyborów miało na okładce Karola Nawrockiego wraz z nagłówkiem „Dlaczego Nawrocki nie może zostać prezydentem”. A niżej: „Wciąż o nim mało wiadomo. Ale tylko to, co wiemy – ksenofob, bezduszny cwaniak, kumpel gangsterów, uczestnik kibolskiego mordobicia – wychodzi poza jakąkolwiek skalę i nie mieści się w żadnych standardach”.
W mediach sprzyjających kandydatowi popieranemu przez PiS pojawiły się z kolei okładki wychwalające Nawrockiego i krytykujące Trzaskowskiego. „Gazeta Polska” zdjęcie Karola Nawrockiego podpisała: „Nie jesteśmy patologią”. Uśmiechnięta twarz Nawrockiego zdobiła także okładkę „Sieci” z nagłówkiem: „Jak on to wygra”. „Gazeta Polska Codziennie” w piątek przed głosowaniem wypuściła numer z Nawrockim na okładce. Sugerowano, że poparł go Sławomir Mentzen, co nie było prawdą.
Ten podział nie zaskoczył dr. hab. Adama Szynola, zwłaszcza w odniesieniu do tygodników opiniotwórczych. – One mają charakter bardziej publicystyczny niż newsowy, w związku z tym ta afiliacja polityczna już specjalnie nikogo nie dziwi. Natomiast kiedy zaczyna się to przydarzyć mediom newsowym, dziennikarzom faktograficznym, to jednak idzie to już za daleko. I właśnie te media newsowe zaczęły działać z przekonaniem, że jeśli nic nie zrobią, to tamten drugi, „zły” kandydata wygra.
Obserwatorzy wskazują na stronniczość mediów
Na media newsowe zwrócili uwagę członkowie misji obserwacyjnej Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE (ODIHR) oraz Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (PACE). W oświadczeniu po II turze wyborów stwierdzili, że: „Wbrew swojemu ustawowemu obowiązkowi telewizja publiczna – podobnie jak prywatna stacja TVN oraz portal Onet – często przedstawiały Karola Nawrockiego w negatywnym świetle, podczas gdy przekaz dotyczący Rafała Trzaskowskiego był w dużej mierze niekrytyczny” (s. 2).
W raporcie wskazano, że Onet w trakcie kampanii nagłośnił m.in. sprawę „drugiej tożsamości” Karola Nawrockiego, czyli Tadeusza Batyra, a także aferę związaną z drugim mieszkaniem kandydata popieranego przez PiS. Jak zaznaczaliśmy w raportach przygotowanych na bazie danych Instytutu Monitorowania Mediów (np. 1, 2), w tygodniach, w których ujawniano te sprawy, wzmianki o Karolu Nawrockim zdobyły wyższe zasięgi niż wzmianki o innych kandydatach. Od momentu nagłośnienia przez media tzw. afery mieszkaniowej 26 proc. materiałów dotyczących kandydata uwzględniało ten kontekst.
Podobnie było w ostatnim tygodniu kampanii, gdy Onet opublikował reportaż o tym, czym Karol Nawrocki miał zajmować się jako ochroniarz Grand Hotelu. Według ustaleń portalu brał on udział w sprowadzaniu tam pracownic seksualnych. Oczywiście zadaniem dziennikarzy jest ujawnianie tego typu spraw, o czym niejako przypomniał Andrzej Stankiewicz, zastępca redaktora naczelnego Onetu i jeden z autorów reportażu o Grand Hotelu, w rozmowie z Wirtualnymi Mediami.
Wokół reportażu o Grand Hotelu powstał szereg materiałów z emocjonalnymi tytułami. Dla przykładu – znajdziemy wśród nich teksty z następującymi nagłówkami: „Karol Nawrocki i jego przeszłość. W sieci wrze po publikacji Onetu. »Gwóźdź do trumny kampanii«”, „Nowe informacje o Karolu Nawrockim. »Gwóźdź do prezydenckiej trumny«”, „Nowe fakty o Karolu Nawrockim. Ostre słowa prawnika. »Jedno z najbardziej obrzydliwych przestępstw«”.
Ciszej o sprawie reklam finansowanych z zagranicy
Jak media postępowały w sprawie Rafała Trzaskowskiego? Tekst, który wydawał się potencjalną „bombą”, opublikował inny portal informacyjny – Wirtualna Polska. – Dziennikarze WP opisali sprawę reklam politycznych uderzających w przeciwników Rafała Trzaskowskiego i niejasną postawę Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK) w tej sprawie.
My również podzieliliśmy się swoimi ustaleniami na ten temat. Wskazaliśmy, że gdy reklamy uderzały w kontrkandydatów, sztab Trzaskowskiego wydawał mniej na własną kampanię. Zebraliśmy ponadto dowody na związek tych reklam z zagranicznymi fundatorami. Pisaliśmy również, że jeden ze spotów wykorzystanych w tej kampanii wyemitowała Telewizja Polska.
W Onecie pojawił się krótki artykuł podsumowujący ustalenia dziennikarzy Wirtualnej Polski. W neutralnym tonie relacjonowano również komentarze polityków na temat tej sprawy oraz wyjaśnienia ze strony Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK).
W ocenie Pawła Kapusty, redaktora naczelnego Wirtualnej Polski, media nie zainteresowały się jednak dostatecznie tą możliwą zagraniczną ingerencją w wybory w Polsce. W jednym z wpisów na portalu X stwierdził, że „doszło do tak zwanego morderstwa tematu przez brutalne zamilczenie”.
Kapusta ponadto zwrócił uwagę na nieporównywalnie większe zainteresowanie mediów innym tekstem WP, uderzającym w Karola Nawrockiego: „Nie minęła nawet doba, a w Wirtualnej Polsce opublikowaliśmy tekst o szczegółach udziału Karola Nawrockiego w ustawce kibolskiej pod Gdańskiem. I co się stało? Szok! Tym razem cisza zamieniła się w raban, staliśmy się oczywiście najrozleglej cytowanym medium w kraju, najrzetelniejszym, wspaniałym źródłem informacji”.
Jawna agitacja dziennikarzy a standardy
Paweł Kapusta nie wskazał Onetu ani żadnego inne medium. Naczelny WP pisał ogólnie o „branży medialnej”, w której jego zdaniem zapanowały „aktywizm, polityczne kibolstwo i zaczadzenie”.
Jak pisaliśmy w jednym z naszych raportów, nie ma wątpliwości co do zaangażowania prawicowych telewizji po jednej stronie sporu politycznego. Jak wskazaliśmy na bazie danych IMM, chociaż w jednym tygodniu kampanii o Rafale Trzaskowskim najczęściej mówiła telewizja wPolsce24, przedstawiała go jednak jako antypatriotę, w pełni zależnego od Donalda Tuska.
Otwarte wyrażanie poparcia dla konkretnych kandydatów znajdziemy jednak również w innych mediach. Roman Imielski, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, w dziale „Opinie” przedstawiał nadchodzące głosowanie jako wybór „między człowiekiem uczciwym a oskarżanym o sutenerstwo przyjacielem gangsterów, miłośnikiem kibolskich ustawek”. Z kolei były wicenaczelny, Wojciech Fusek, na łamach Wyborczej pisał: „Zagłosuję na Trzaskowskiego”.
– „Gazeta Wyborcza” już w 2015 roku wytoczyła otwartą walkę PiS. W latach 90. i na początku 2000. nadawała ton debacie społeczno-politycznej. A później, gdy zaczęła otwarcie walczyć z jedną stroną polityczną, moim zdaniem wiele straciła – komentuje dr hab. Adam Szynol.
Największym przegranym tych wyborów są media. Politycy sobie poradzą, zresztą im i tak już mało kto wierzy. Natomiast część redakcji w tej kampanii postanowiło puścić się poręczy i zamiast rzetelnie informować odbiorców, postawili na propagandę. Odium tego spada niestety na…
— Szymon Jadczak (@SzJadczak) June 2, 2025
– Rozumiem, że to walka o określone wartości, ale czasami warto zadać sobie to kluczowe pytanie, czy jednak te standardy dziennikarskie nie powinny być dla nas priorytetem. I czy rzeczywiście dziennikarze muszą dyktować ludziom, co ci mają myśleć.
Wsparcie Trzaskowskiego przez dziennikarzy niekoniecznie mu pomogło
Także inni dziennikarze pozwalali sobie na komentarze sugerujące, na kogo warto było oddać głos. Działo się to także wtedy, gdy było już po głosowaniu. Gdy lokalne wyborcze były już zamknięte, w TVP Info padła wypowiedź z ust czołowego dziennikarza stacji, który podzielił Polskę na dwa obozy.
– Premier mówi: Polska dziś nie położy się spać. No w pewnej części na pewno nie. Ale niech pan będzie spokojny, panie premierze, jest taka część normalnej Polski, która pójdzie spać normalnie. Poczeka na pewno, ale też się na pewno doczeka – mówił Czyż w programie na żywo, gdy Rafał Trzaskowski prowadził jeszcze w II turze (zgodnie z wynikami sondażu exit poll).
OKO.press wysłało do swoich subskrybentów newsletter zatytułowany: „Nawrocki prezydentem, ale ducha nie gaśmy”. Dalej można było przeczytać: „Żadnych złudzeń. Pięć lat Karola Nawrockiego w Pałacu Prezydenckim spowoduje, że kadencję Andrzeja Dudy będziemy wspominali z rozrzewnieniem. Najwyższy urząd obejmuje człowiek, którego celów politycznych, powiązań i prawdziwych poglądów do końca nie znamy, ale to, co wiemy, jest niepokojące”.
Zdaniem eksperta, z którym rozmawialiśmy, jawne wspieranie Rafała Trzaskowskiego przez część mediów wcale nie pomogło kandydatowi KO. Dlaczego? – Druga strona to wykorzystywała i wskazywała: zobaczcie, jak na niego judzą. „Oni się go boją, więc dlatego tak o nim mówią”. Same suche fakty byłyby trudniejsze do storpedowania, ale że doszły do tego treści opiniotwórcze, to dosyć skutecznie sobie z tym radzono – ocenia dr hab. Adam Szynol.
Kontroluj polityków!
Patrz władzy na ręce i wspieraj niezależność.
*Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter